niedziela, 22 grudnia 2013

Zaskoczyły

Kiedyś, gdy w niedzielne popołudnie na ekranie widzieliśmy Red Bulla, to zapowiadało to wielkie emocje i zazwyczaj mieszankę radości z satysfakcją. Dziś jest odwrotnie - nuda i mieszanka blond włosów z palcem wskazującym. Kiedyś Red Bull na ekranie oznaczał bowiem przede wszystkim Adama Małysza.

Jak pewnie zauważyliście, pierwsze wpisy przeznaczam na wspomnienia i przedstawianie się. Później chciałbym jednak częściej komentować jakieś nowsze wydarzenia. Dziś połączenie - coś o skokach narciarskich.

Natchnieniem do tego tekstu jest oczywiście najlepszy w historii występ polskich skoczków w konkursie Pucharu Świata. Jan Ziobro wygrał, Kamil Stoch był 2., Piotr Żyła 6. a Klemens Murańka 7.

Pamiętam taką scenę ze swojego dzieciństwa - gram sobie tradycyjny mecz w dużym pokoju pluszową piłką przy akompaniamencie telewizora. A w tym telewizorze oglądałem skoki narciarskie. Polak prowadził po 1. serii. W drugiej oddał najsłabszy skok i spadł na 16. miejsce. Był to Robert Mateja, a działo się to 17 stycznia 1999 roku - niecałe 2 lata przed wybuchem Małyszomanii.

Wybuch talentu Adama Małysza śledziłem od samego początku. Z pierwszych sukcesów cieszyłem się jak dziecko. Z następnych też. I z tych końcowych też. Ale poza oglądaniem konkursów nie robiłem nic w ramach tej Małyszomanii - nie jeździłem na konkursy, nie interesowałem się informacjami ze skoków. Ostatnie 2 sezony niestety stały w moim wykonaniu pod znakiem opuszczania większości konkursów. Czasu na oglądanie telewizji jest niestety mniej, dlatego rzadziej zdarza mi się oglądać skoki. Opuściłem np. mistrzostwo świata Kamila Stocha.

Co co najważniejsze w tym sezonie na szczęście wdziałem - wczorajszy konkurs, w którym triumfował Jan Ziobro, Kamil był 2., Piotr Żyła 6. a Klemens Murańka 7.

Tak czy siak, skoki zawsze kojarzyły mi się z fajną domową atmosferą - wspólne kibicowanie z Mamą i Siostrą, dmuchanie w telewizor i moje komentowanie przypominające tego starszego komentatora z Eurosportu - "To będzie słaby skok, niziutko leci... Fenomenalny skok" :) Zapewne na moje odczucia ma również wpływ efekt "wszystko z dzieciństwa po latach wydaje się lepsze".

Nie ważne, czy są to skoki, teleturniej, czy serial - fajnie, gdy jest coś co skupia domowników w wolny zimowy weekend przed telewizorem i dostarcza fajnych emocji.

Ja polecę jednak co innego - jeżeli skoki są po południu, to rano warto wybrać się na dwór i jeżeli jest śnieg, to ulepić bałwana, pojeździć na sankach (wierzcie mi - sam sobie budowałem skocznie z desek i śniegu, z której potem zjeżdżałem) czy na nartach (oczywiście w Świętokrzyskim! :P).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz